O codziennych wyzwaniach operacyjnych oraz o promocji uzdrowisk w ramach międzynarodowego projektu „Wyszehrad Spa”, realizującego nieformalną strategię „market followers” rozmawiamy z Kamilą Kępczyńską-Kaletą z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego.
Parę słów o projekcie
W dniach 9-12 października w Busku-Zdroju i Solcu-Zdroju, dwóch znanych miejscowościach uzdrowiskowych na terenie woj. świętokrzyskiego, odbyła się wizyta studyjna „Wyszehrad w Spa” realizowana w ramach Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. W projekcie wzięli udział przedstawiciele branży uzdrowiskowej z Polski, Węgier i Słowacji, m.in. Trencinskie Teplice i znana z mofet Mátraderecske na Węgrzech.
Dzięki wsparciu z Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego w ramach tak zwanych Małych Grantów udało się zrealizować 4-dniową wizytę studyjną w Busku-Zdroju. Jej uczestnicy mieli okazję wziąć udział w profesjonalnych warsztatach prowadzonych przez międzynarodowego eksperta Laszlo Puczko. Pod jego okiem zastanawiali się nad przygotowaniem wspólnej oferty pod marką „Uzdrowiska wyszehradzkie”, która będzie bardziej rozpoznawalna na rynkach zagranicznych, np. w Ameryce, czy Kanadzie. Warsztaty „Jak przygotować dobrą ofertę na rynek amerykański i kanadyjski” poprowadził międzynarodowy ekspert Laszlo Puczko, który zwracał uwagę na różnice językowe i odmienne rozumienie pojęć związanych z turystyką medyczna w Ameryce i Kanadzie. Dodatkowo pokazywał jak przygotować dobrą ofertę, która trafi do amerykańskich kuracjuszy i jak ważne jest przygotowanie konkretnych pakietów zróżnicowanych cenowo.
Na koniec wizyty w dniu 12 października odbyło się spotkanie ewaluacyjne, podczas którego partnerzy zdecydowali o kierunkach dalszej współpracy w ramach Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego i zaplanowali kolejne działania w każdym z krajów wyszehradzkich. Podczas spotkania obecni byli członkowie klastra „Uzdrowiska Świętokrzyskie”, który aktywnie działa w celu lepszej promocji potencjału Buska-Zdroju i Solca-Zdroju zarówno w kraju jak i za granicą.
Pomysłodawcą projektu był Departament Polityki Regionalnej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego. W ramach Departamentu funkcjonuje Centrum Obsługi Inwestora i Przedsiębiorczości. Tu realizowany jest Projekt Promocji Gospodarczej, którego rolą jest wsparcie rozwoju tzw. inteligentnych specjalizacji. Jedną z nich dla regionu świętokrzyskiego jest turystyka zdrowotna i prozdrowotna. Do każdej branży przyporządkowane są po dwie osoby, które mają za zadanie inicjowanie i realizację działań wspierających ten proces.
Wywiad
Kamila Kępczyńska-Kaleta z Departamentu Polityki Regionalnej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego, w imieniu zespołu zgodziła się specjalnie dla portalu Turystyka-Medyczna.com opowiedzieć więcej szczegółów na temat projektu i dalszych planów rozwojowych województwa.
- Proszę powiedzieć, która strona był inicjatorem projektu „Wyszehrad w SPA”?
Inicjatorem pomysłu „Wyszehrad w SPA” była zdecydowanie Polska, a dokładnie Departament Polityki Regionalnej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego (dalej Urząd Marszałkowski). Urząd Marszałkowski w ramach wsparcia rozwoju tzw. inteligentnych specjalizacji i promocji gospodarczej, animuje spotkania branżowe, międzynarodowe misje przyjazdowe i wjazdowe dla branży turystyki medycznej i prozdrowotnej, konferencje, wyjazdy na targi. Dodatkowo wykorzystywane się inne możliwości, tak jak w tym przypadku z Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego, dzięki czemu nasze możliwości działania stają się jeszcze większe.
- Czym Pani się zajmuje się w ramach Departamentu?
W ramach Departamentu zajmuje się branżą uzdrowiskową. Uważam, że to bardzo perspektywiczny temat. Cieszę się, że mam w ramach swojej pracy możliwość wykorzystania doświadczenia z realizacji projektów międzynarodowych i kontaktów zagranicznych, bo to jest ważne w tego typu działalności. Konferencje, na których spotykają się lokalni przedstawiciele są już w niewielkim stopniu rozwojowe. Warto inicjować spotkania, podczas których „przepracuje” się temat i wypracuje konkretne rozwiązania i ma się możliwość skonfrontowania z opiniami ekspertów z zewnątrz. Wymaga to pewnej otwartość na uwagi – a to nie jest takie powszechne. Pamiętam jak nasze Uzdrowiska reagowały z rezerwą podczas warsztatów ze specjalistami zewnętrznymi, np. z USA i Niemiec. Eksperci od brandingu i marketingu zadali proste pytanie, czemu na ulicach Buska-Zdroju i Solca-Zdroju brak jest oznaczeń chociażby w języku angielskim. Na sali zapanowało oburzenie, że przecież są – tuż za rogiem na toalecie widniało kółeczko i trójkącik. Tylko, że to nic nie mówiło gościom zagranicznym. Tylko wprawiało ich w zakłopotanie. Kolejna rzecz, to np. nieznajomość regulacji systemu wysyłania pacjentów z innych krajów do uzdrowisk, co skutkuje ich brakiem w naszych świętokrzyskich placówkach. A ich znajomość i wypracowanie systemu, czasami wręcz banalnego, mogłaby pozwolić na swobodny przepływ pacjentów.
- Co tak determinuje aktywność województwa w temacie turystyki zdrowotnej?
Działamy trochę jak ci tzw. „market followers”, czyli ci goniący, nadrabiający zapałem, co w naszym przypadku generuje więcej chęci i pomysłów do działania. Sukces i uznana marka na rynku uzdrowiskowym często rozleniwia i usypia czujność, a ci „goniący” wciąż muszą zdecydowanie się rozwijać. Najszybciej można to zrobić wzorując i współpracując z bardziej rozwiniętymi ośrodkami. Karlove vary, czy Hajduszoboszlo to marka sama w sobie, a Busko-Zdrój i Solec-Zdrój muszą nad swoją marką więcej popracować.
- Czy były jakieś wcześniejsze kontakty z zagranicznymi partnerami projektu, czy to była pierwsza okazja do spotkania?
Projekt „Wyszehrad w SPA” był pierwszą okazją do spotkania. Mam nadzieję, że to dopiero początek długiej i owocnej współpracy, która przed nami. Pojawiło się wiele pomysłów na przyszłość, jest chęć i wola do współdziałania. Partnerów udało nam się zdobyć w bardzo prosty sposób. Wiedzieliśmy kogo szukamy do współpracy i zaproponowaliśmy im konkretne działania. Region Trencin na Słowacji to partner wprost idealny. Jeśli chodzi o Węgry tu historia jest trochę inna. Potrzebowalibyśmy instytucji, która zajmuje się marketingiem uzdrowisk węgierskich, więc MEME z Budapesztu okazało się strzałem w dziesiątkę. Tak przy okazji powiem, że nasz partner z Węgier zachęca nas do stworzenia podobnych instytucji w Czechach, Polsce i na Słowacji. Instytucje zajmowałyby się marketingiem i rozwojem brandingu uzdrowisk na terenie całego kraju, bo to będzie miało większe przełożenie ogólnie na branżę turystyki medycznej i prozdrowotnej na świecie. MEME robi to od 20 lat i chętnie przekaże swoje „know-how” w tej dziedzinie.
- Dlaczego jako kierunek działań promocyjnych uzdrowiska świętokrzyskie tak bardzo wskazują na Stany i Kanadę?
Od 3 lat w okolicach czerwca Urząd Marszałkowski realizuje dużą konferencję międzynarodową i misję przyjazdową osób związanych z turystyką zdrowotną prozdrowotna na świecie. Tak się złożyło, że rok rocznie naszymi gośćmi były osoby z Kanady i Stanów Zjednoczonych, które bardzo namawiały nas na większą ekspansję tamtych rynków. Zarówno w Stanach jak i w Kanadzie znajduje się ogromna cześć Polonii, osób które wyemigrowały w latach 60-tych, 70-tych, a teraz tęsknią za krajem, przyjeżdżają odwiedzać swoich bliskich, a przy okazji pobyt łącza z leczeniem, czy wypoczynkiem w Uzdrowiskach. Obserwujemy, że to działa, ale mówiąc szczerze nie na aż tak dużą skalę, aby skupiać się jedynie na tych rynkach. Żeby było śmieszniej, to po realizacji projektu zgodnie uznaliśmy, że mamy za dużo do zrobienia w Europie i stąd działania przewidziane na promocję oferty w Stanach i Kanadzie będą stanowiły niewielką część zaplanowanych na przyszłość zadań.
- Co dokładnie oznaczają deklaracje o dalszej kontynuacji współpracy i planowaniu kolejnych działań w ramach projektu „Wyszehrad in Spa”?
Myśląc o dalszej współpracy mamy na myśli sukcesywne budowanie marki Uzdrowiska Wyszehradzkie. Polska, Słowacja, Węgry i Czechy mają ogromny potencjał w tej dziedzinie. Tak się złożyło, że podczas naszego projektu w Uzdrowisku Busko Zdrój SA przebywali na leczeniu Amerykanie, a w Hotelu Bristol Art&Medical goście z Izraela. Poprosili nas, czy mogą brać udział w zajęciach, bo zainteresowali się hasłem „Wyszehrad w SPA”. Okazało się, co zresztą nas nie zdziwiło, że nie do końca mają skojarzenia z poszczególnymi krajami, ale słowo „wyszehrad” było dla nich już bardziej jasne i wiedzieli, że to jakiś „twór” w Europie. Uznaliśmy, że grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Dodatkowo, kuracjuszka z Izraela poprosiła nas o stworzenie listy miejsc, uzdrowisk, które mogłaby odwiedzić z mężem dla tak po prostu „podratowania zdrowia”. I to chcemy robić. Stworzyć ofertę wyszehradzką dedykowana dla bardzo różnych grup klientów i podać im na tacy miejsca w Polsce, Czechach, Węgrzech i Słowacji, które mogli by odwiedzić. Pokazali nam od razu, że interesują ich miejsca podobne do Hotelu Bristol Art.&Medical, czyli, mówiąc w skrócie”, ładne, bardziej luksusowe, gdzie napiją się na śniadanie 5 rodzajów soków wyciskanych, a kelnerzy mówią płynnie w języku angielskim. I to jest klucz, trzeba takie miejsca, mówiąc wprost „posegregować”.
Dodatkowo widzimy ogromny potencjał w realizacji praktyk pracowniczych między swoimi krajami, a także współpraca wyższych uczelni. Przygotowujemy kolejny projekt, dzięki któremu pracownicy z każdego kraju będą brać udział w tzw. „wymianach pracowniczych”, wyjechać do innego kraju, poznać inne techniki, np.,. masażu, pracować na innym sprzęcie, a w konsekwencji implementować dobre rozwiązania u siebie. Model wręcz idealny.
- Czy przedstawiciele z zagranicy wyrazili swoją jakąś ciekawą opinię na temat polskiej oferty, która była zaskakująca dla gospodarzy?
Oj tak, było takich komentarzy cała masa. Wiele przychylnych, ale też parę krytycznych. Przytoczę tylko parę. Goście z krajów wyszehradu dziwili się kąpielom siarczkowym indywidualnym i faktowi, że woda jest podgrzewana, bo przecież traci ona swoje właściwości. Dodatkowo zwracali uwagę na fakt, że masaż traktowany jest jako zabieg, a nie rytuał obudowany całą filozofia. Gości zachwyciła kuchnia, zróżnicowana, pełna warzyw, a także ciekawych rozwiązań kulinarnych.
- Jak Pani ocenia gotowość lokalnych przedstawicieli uzdrowisk do wyjścia naprzeciw językowym oczekiwaniom turystów zagranicznych?
Mam takie skojarzenie wynikające z wieloletniej pracy jako nauczyciel języka angielskiego na kursach dla młodzieży i dorosłych. Obserwuję tu analogię. Osobom dorosłym trudno jest znieść krytykę i często uważają, że robiąc coś wiele lat mają prawo sądzić, że robią to dobrze. Zapominają, że „there is always room for improvement”. I tak jest z naszymi uzdrowiskami, podczas warsztatów z zewnętrznymi ekspertami bardzo często mówili, „nie da się”, ale przecież tak robimy, ale przecież to nie działa, ale przecież moi pracownicy chodzą na kurs z języka angielskiego itd., itd. Na początku był bunt, potem dopiero refleksja, że może rzeczywiście można inaczej. Może szkoda już czasu na uczenie pracownika od podstaw języka angielskiego, łatwiej zatrudnić takiego, który język zna, pewnie taki jest już bardziej świadomy równic kulturowych, może ma doświadczenie w pracy za granicą. No tak, więcej mu zapłacę, ale, to w dłuższej perspektywie zwróci się z nawiązką. I mam nieodparte wrażenie, że tak jest z naszymi Uzdrowiskami. Na szczęście etap buntu mamy już za sobą, teraz czeka nas praca i zmiana podejścia. Jeszcze parę lat temu śmialiśmy się, że jak się tak będziemy rozwijać to będą do nas pracownicy z Krakowa dojeżdżać. Dziś tak się już dzieje. Więc mówiąc wprost, nie bądźmy pesymistami, lecz z uśmiechem na ustach patrzmy w przyszłość i zamieńmy „nie da się” na „da się”. Czy na pewno się nie da? Trzeba tylko pomyśleć szerzej, poza granice województwa świętokrzyskiego, Polski, Europy.
- Ostatnie inicjatywy dotyczą promocji produktów prozdrowotnych na rynkach zagranicznych, a co z rynkiem krajowym?
Mam wrażenie, że na rynku krajowym nasze uzdrowiska, mówię tutaj o „Uzdrowiskach Świętokrzyskich” radzą sobie dobrze. Oczywiście dodatkowe wsparcie by nie zaszkodziło, ale mam wrażenie, że największego wsparcia potrzebują właśnie na rynkach zagranicznych. Często blokada przed „zaatakowaniem” takiego rynku jest bardzo prozaiczna, po prostu brak języka na poziomie umożliwiającym swobodną komunikację i obsługę pacjentów i turystów z zewnątrz. Jest to również brak doświadczenia i, co bardzo ważne, zrozumienia i dobrej interpretacji różnic międzykulturowych. Tego można się nauczyć, ale to czasami długi proces. A my w tym właśnie pomagamy.
- Co sądzi Pani o najnowszym programie nadzorowanym przez Polską Organizację Turystyczną „Go to Brand 3.3.3” i czy jesteście zainteresowani współpracą w ramach tego programu?
Z Polską Organizacją Turystyczną współpracujemy, ale powiem szczerze z doskoku. Mogę powiedzieć, że jesteśmy bardzo otwarci na współpracę szerszą np. w ramach Programu „Go to Brand”. Podczas ostatniej wizyty w Kijowie, podczas targów MTEC dla branży turystyki medycznej dowiedzieliśmy się o takich planach POT-u i śledzimy rozwój wydarzeń. W dniach 29-30 listopada planujemy duże wydarzenie w Busku-Zdroju, Solcu-Zdroju i Kazimierzy-Wielkiej, gdzie przedstawimy kolejne pomysły na rozwój branży uzdrowiskowej. M.in. Będziemy mówić o nowo odkrytych złożach gorącej wody siarczkowej w Kazimierzy Wielkiej i pomysłach na rozwój nowego ośrodka uzdrowiskowego w województwie świętokrzyskim. I właśnie zapraszamy na nie władze POT-u, aby przy okazji porozmawiać o współpracy i zaangażowaniu województwa świętokrzyskiego w realizacje projektu.
Więcej o projekcie: http://www.sejmik.kielce.pl/projekt-wyszehradzki
Kamila Kępczyńska-Kaleta – Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego: kamila.kepczynska-kaleta@sejmik.kielce.pl