Śledząc zagraniczną prasę poruszającą zagadnienia turystyki medycznej, widać obronę rodzimych interesów przez podmioty działające na tamtejszych rynkach. Wielokrotnie spotkałem się z treściami przedstawiającymi wyjazd za granice w celach medycznych za „niepolecany” z wielu względów, takich jak nieporównywalnie gorsze standardy opieki medycznej, brak zabezpieczeń lub gwarancji, brak kontroli nad placówkami medycznymi, niska jakość leczenia, różnice programowe studiów medycznych itd.
Propaganda ta uderza w wiele krajów, które oferują tańszą alternatywę m.in. dla leczenia stomatologicznego, chirurgii plastycznej, chirurgii wewnętrznej. W Europie dotyczy to Węgier, Cypru, Turcji, Malty, Bułgarii jak również Polski. Jakkolwiek osoby zaangażowane w turystykę medyczną (operatorzy, szpitale, kliniki) wiedzą, że są to rzeczy wyssane z palca, tak niestety ale potencjalni pacjenci szukający porady przed wyjazdem są wystawieni na tego typu informacje. Czytają opinie „rodzimych ekspertów”, którzy w swoich wypowiedziach umniejszaja na przykład polskim specjalistom twierdząc, że maja mniejsze kwalifikacje lub przyjmują w kiepsko wyposażonych gabinetach.
Są również argumenty „anty turystyczne”, dla których niestety należy przyznać autorom racje. Dotyczą one m.in. kosztów przelotów, zakwaterowania, wyżywienia i wydatków z tym związanych, które nierzadko mnoży się razy dwa lub trzy, ze względu na wieloetapowość leczenia.
Czytając te artykuły nie sposób się nie zreflektować nad PR-em jaki jest często budowany za naszymi plecami. Ze smutkiem muszę również zauważyć, iż polskie firmy i pracujący w nich specjaliści w ogóle nie zabierają głosu w tej sprawie. Polskie placówki ograniczają się jedynie do promocji swoich usług używając tylko własnych stron internetowych i drobnych kampanii Google Adwords.
Niezbędne jednak jest tworzenie wizerunku w zagranicznych mediach, które będzie budowało długotrwały sukces branży turystyki medycznej. Polskie szpitale i kliniki powinny inwestować w zagraniczny PR i uwiarygodnić Polskę jako destynacje w turystyce medycznej. Zważywszy na duże koszty takich kampanii, rozsądnym byłaby konsolidacja działań polskich placówek medycznych i występowanie pod wspólnym szyldem, takim jak organizacja lub zrzeszenie. Istnieją firmy doradcze specjalizujące się w turystyce medycznej, wspomagające tego typu działania i oferujące usługi mające na celu maksymalizacje efektów na rynkach zagranicznych.
Idealnym scenariuszem byłoby wsparcie ze strony instytucji państwowej, takiej jak Ministerstwo Gospodarki, tym bardziej w oparciu o rozstrzygany właśnie teraz przetarg na promocje branży turtystyki medycznej na rynkach międzynarodowych. Przypomnę, iż MG ma do „rozdania” prawie 15 ml zł na trzyletnia kampanie promocyjną. Podmioty biorące udział w tym programie otrzymają zwrot 75% kosztów kwalifikowanych poniesionych przy realizacji założeń programu. Miejmy nadzieję, że osoby odpowiedzialne za rozdysponowanie tego unijnego dofinansowania dostrzegą ważność brandingu i PRu ponad tradycyjne formy promocji, takie jak targi i wystawy.
Śledzę Pana artykuły z uwagą. Zastanawia mnie jednak to, dlaczego mając tak dużą wiedzę na temat turystyki medycznej nie próbuje Pan wdrożyć tych pomysłów w życie. W Polsce jest organizacja – Polskie Stowarzyszenie Turystyki Medycznej, które podejmie z Panem współpracę.
office@pamt.org
Ciesze się na okazana chęć współpracy. Nadrzędnym celem autorów jest stworzenie profesjonalnego portalu wiedzy na temat turystyki medycznej, pełnego interesujących porad i opinii. Jeżeli jest Pan zainteresowany, proszę o przesyłanie ciekawych i rzeczowych artykułów, które potem będą mogły być opublikowane na naszej stronie.
Ponadto zachęcam do umieszczenia odnośnika do naszej strony na stronie Stowarzyszenia, co bez wątpienia pomoże jego członkom w pracy z zagranicznymi pacjentami oraz wpłynie pozytywnie na wizerunek samej turystyki medycznej.