Plany Ministerstwa Gospodarki odnośnie dofinansowania polskich sektorów eksportowych za unijne pieniądze, są bez wątpienia warte pochwały i uznania. Piętnaście branż (w tym również turystyka medyczna) otrzyma olbrzymi zastrzyk gotówki na promocje za granica. Ponad 200 mln złotych zostanie zainwestowane w ciągu najbliższych dwóch lat na realizacje planów promocji – innymi słowy na każdy sektor przypadnie ok 15 mln zł. Nie są to pieniądze przekazywane bezpośrednio podmiotom zainteresowanym udziałem w planie promocji. Kwota ta będzie zwrotnym dofinansowaniem – 75% kosztów kwalifikowanych.
W tym miejscu należy się zatrzymać i przeanalizować owe koszty kwalifikowane. Jak się okazuje z dokumentów MG, działania kwalifikowane w większości obejmują targi i misje gospodarcze. Jeżeli zastosować te działania do tradycyjnych sektorów takich jak przemysł meblarski, sprawdza się one świetnie ponieważ produkty takiego sektora najlepiej zaprezentować potencjalnym kontrahentom zagranicznym właśnie na spotkaniach B2B (business-to-business). Eksport (przykładowych już mebli) następuje na skale masowa, na zlecenie zagranicznego odbiorcy, hurtowni lub przedstawiciela marki. Polski producent mebli nie będzie sprzedawał detalicznie zagranicznemu, prywatnemu odbiorcy handlując ze swojej siedziby w Polsce – bynajmniej nie potwierdza tego trend w tym sektorze.
Sektor turystyki medycznej natomiast rządzi się zupełnie innymi prawami. Kliniki oraz szpitale polskie nie będą walczyć o względy podobnych jednostek za granica w celu „sprzedania usługi eksportowej” ponieważ wysyłanie Niemców lub Norwegów na leczenie do Polski nie leży w interesie tamtejszej służby zdrowia, a już na pewno nie w interesie prywatnych szpitali i klinik. Tym samym spotkania B2B w tej branży maja bardzo nieuzasadniony cel, a targi turystyki medycznej na dzień dzisiejszy dla osób prywatnych (potencjalnych pacjentów) są wręcz nieobecne. Niestety MG potraktowało ta branże na równi z innymi i zasada „kopiuj-wklej” przeniosło tutaj kryteria doboru działań kwalifikowanych. Przypuszczam iż głównym powodem takiego obrotu sprawy jest brak w tej dziedzinie ekspertów, którzy swoim doświadczeniem i wiedza pomogli by ministerstwu właściwie dobrać odpowiednie (nowoczesne) kanały promocji na rynkach zagranicznych. Turystyka medyczna to sektor stosunkowo młody w skali globalnej, a w Polsce dopiero raczkuje więc należy poczekać cierpliwie na pierwsze poważne opracowania w tym temacie oraz analizy samego rynku i potrzeb pacjentów. Miejmy nadzieje iż działania kwalifikowane przyniosą jednak efekt jaki założyli sobie Ministerstwo Gospodarki a dzięki temu zwiększy się liczba przyjeżdżających do Polski pacjentów zagranicznych.